Znowu się zapuściłam - niby wiosna, dni dłuższa, wydawałoby się, że człowiek ma więcej czasu i więcej chęci... ale i więcej rzeczy się objawia do zrobienia przy ładnej pogodzie. Tak czy inaczej, nadrabiam słaby kwiecień i zaczynam piękny miesiąc maj od kolejnej puszki, czy to na ciastka czy na cokolwiek ;)
Puszka jest tym razem nieco większa, niż ta poprzednia. Ale materiał prawie ten sam, bo to metalowa pucha po mleku dla dzieci :) Ten egzemplarz miał nadruki, ale bez problemowo udało się je pokryć dwiema czy trzeba warstwami farby emulsyjnej do ścian.
Wyzwanie czekało na mnie natomiast przy wykonywaniu samego decoupage'u. Nie naklejałam pojedynczych, niewielkich wzorków, ale praktycznie całą serwetkę na całą powierzchnię puszki. Jedynie ranty obkleiłam sobie taśmą malarską już na etapie nakładania białego podkładu, aby pozostały srebrne. Cała reszta puszki miała zostać pokryta kropkami :)
Nie powiem, żeby wyszło idealnie. Z małymi wzorami jest o wiele łatwiej - serwetka nie marszczy się aż tak bardzo, a wszelkie ewentualne zagniecenia można łatwo wyrównać pędzelkiem z odrobiną kleju do tapet. Na tej puszce widać trochę zagnieceń i nierówności, którym pędzel nie poradził, ale jak na pierwszy raz chyba nie jest najgorzej ;) Na wierzch standardowo przyszedł mój sprawdzony bezbarwny lakier akrylowy do drewna. A pomarańczowa pokrywka puchy akurat wpasowała się w kolorystykę kropek ;)
Tym razem puszka również powędrowała do E., którą pozdrawiam :)
Śliczna puszka i wyszła naprawdę bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuń