środa, 21 stycznia 2015

Owalny dwukolorowy koszyk z uszami

Nie umiem sobie wybaczyć tych przerw w pisaniu, ale pomimo, wydawałoby się, dużej ilości wolnego czasu, ciągle znajdują się sprawy ważniejsze i pilniejsze albo po prostu ogarnia mnie, o zgrozo, lenistwo. Na nic postanowienie o jednym poście w tygodniu i choć udawało mi się pisać częściej przez okres okołoświąteczny, po Nowym Roku znów coś nie wychodzi. No ale dość marudzenia, "Blue Monday" już za nami, czas się zebrać i coś nowego pokazać.

A zatem powracam do papierowej wikliny. Jeszcze przed Świętami wyplotłam taki oto koszyk.


Koszyka już w domu nie posiadam, więc trudno podać mi dokładne wymiary, ale tak mniej więcej mierzył sobie około 40 cm długości i około 25 cm szerokości i wysokości. Z tym, że wysokość koszyka jest zróżnicowana z powodu uszów, które podwyższają go o kilka centymetrów na każdym z krótszych boków. Zdecydowałam się na wycięcie rurek osnowy z miejsca, gdzie powstały uszy, po lekkim podklejeniu ich końcówek. Zabezpieczenie uciętych końcówek zostało jeszcze umocnione przez późniejsze pomalowanie koszyka.


Cały koszyk, łącznie w dnem, został wypleciony najpopularniejszym i chyba moim ulubionym splotem ósemkowym. Musze przyznać, że z tym przypadku plecenie szło mi jakoś wyjątkowo szybko, miło i przyjemnie - mimo malej presji czasu, bo był to prezent. Plecenie zajęło mi chyba dwa popołudnia (a kiedy mówię "popołudnie", nie mam na myśli ślęczenia non stop od godziny 16 do 22, tylko parę godzin pracy przy okazji oglądania filmu czy rozmowy).


Do czasu potrzebnego na wyplatanie dochodzi oczywiście malowanie całości, ale tutaj najbardziej czasochłonne jest czekanie, aż przed nałożeniem kolejnej warstwy wyschnie ta poprzednia. Tutaj na pierwszy rzut poszedł biały podkład z farby emulsyjnej do ścian - w przyszłości muszę rozważyć zrezygnowanie z tej warstwy, kiedy maluję później koszyk na kolor. Co prawda kolejna warstwa farby dodaje pewnie trochę sztywności całemu przedmiotowi, ale przecież później dochodzi jeszcze lakier, który wszystko porządnie usztywnia i zabezpiecza. Tak czy inaczej na białą warstwę przyszły dwa kolory - dół został pomalowany na jasny brąz, a góra od poziomu koszykowych uszu - na zielono. Na koniec, jak już wspominałam,  bezbarwny lakier akrylowy do drewna - dwie warstwy.


Wspominałam już także, że przeznaczeniem koszyka był prezent. Dlatego też plecionka została wypełniona słodyczami i innymi tego typu dobrodziejstwami :) Całość zapakowana w celofan i zwieńczona kokardą :)


Z pozdrowieniami dla solenizantki E.

1 komentarz: