Zima (przynajmniej ta kalendarzowa) co prawda już się skończyła (na szczęście!), ale poranki i wieczory jednak są jeszcze dość chłodne, więc prezentacja własnoręcznie "zamotnego" szalika w drugi dzień wiosny nie będzie chyba zbyt wielkim nietaktem ;)
Tak zwana "zamotka" robiona jest... na palcach. Pierwotnie w planach miałam zrobienie szalika na rękach (w ostatnim czasie pojawiło się sporo porad, jak to zrobić), również bez użycie drutów, ale jako pierwszy krok zdecydowałam się na coś prostszego. Posiłkowałam się filmikami na YouTube i oplatając włóczkę wokół palców zrobiłam coś oto takiego ;) Ale szalik na rękach też kiedyś sobie zrobię, jak zakupię odpowiednio grubą włóczkę w innym kolorze ;)
Oczywiście na ten szalik składa się chyba kilkadziesiąt warstw zamotkowego węża. Jak nietrudno sobie wyobrazić, używając tylko czterech palców u ręki trudno wypleść od razu coś szerokiego. Zamotka powstaje więc jako dosyć cienki "wąż" - nie mam pojęcie, ile ostatecznie metrów tego węza powstało, ale myślę, że co najmniej kilkanaście, a być może nawet kilkadziesiąt. Zużyłam w każdym razie dwa kłębki włóczki :) Węża owinęłam następnie wokół książki i tak powstał szalik - komin, który jest naprawdę gruby i ciepły. Kluczem jest jedynie dobranie takich rozmiarów książki, aby szalik pasował do obwodu szyi ;)
Z powodu bardzo dużej ilości warstw, które bardzo łatwo się ze sobą plątały, postanowiłam z jednej strony związać wszystko razem - tak, aby szalik się nie rozwinął (widać to na drugim zdjęciu). A przy okazji zabezpieczyłam wolne końce zamotki.
Można oczywiście kombinować z ilością sznurków, którymi się wyplata (ja wyplatałam jeden sznurek, z można też oplatać wokół palców dwa lub trzy sznurki jednocześnie).
Przy użycie więcej niż jednej włóczki kombinować można też z większą
ilością kolorów, no i oczywiście z grubością włóczki. Trudno mi
powiedzieć, jakiej grubości ja użyłam, bo była to włóczka z odzysku ;)
Ale określiłabym ją jako średnio grubą.
Choć "produkcja" tego komina była dość czasochłonna, to ogólnie praca nie jest skomplikowana, a noszenie na szyj czegoś oryginalnego, nie-sklepowego, a co więcej własnoręcznie zrobionego daje naprawdę dużą satysfakcję :)
Rewelacja :) zawsze sobie taki chciałam zrobić :) muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuń