czwartek, 9 kwietnia 2015

Mały wielkanocny koszyczek

Co prawda już po świętach, więc na składanie życzeń może jest trochę za późno, ale nic nie przeszkadza w tym, żebyście sobie zobaczyli mój kolejny wielkanocny koszyczek do święcenia jajek ;)


Niedługo przed świętami M. refleksyjnie stwierdził, że w sumie to moglibyśmy iść poświęcić jajka, a nie mamy koszyczka i "może byś zrobiła" ;) No to zrobiłam, ale muszę uczciwie przyznać, że M. solidnie mi w tym pomagał ;)


Mój pierwszy koszyczek oglądaliście prawie równo dwa lata temu. Tegoroczny sporo różni się od tego poprzedniego. Został wypleciony na wzorniku z termosu, więc ma może około 10 cm średnicy - w związku z kształtem wzornika ścianki są prostopadłe do podłoża, a nie skośne, jak to było poprzednio. Splot jednak pozostał bez zmian - mój ulubiony ósemkowy :) Na zakończenie góry koszyka powstał nieco ułomny warkocz. Został wypleciony go z dwóch rurek, to znaczy krótko przed końcem wyplatania dołożyłam po jednej rurce do każdej z istniejących pionowych rurek, na których wyplatałam. Niestety rurki okazały się nieco za krótkie, a przy takiej malutkiej robótce nie za bardzo widziałam sens przedłużania ich, w związku z czym warkocz jest niedokończony - dlatego "ułomny" ;) Wydaje mi się jednak, że nie odbiera mu to nic a nic urody ;)


Rączka także została zmodyfikowana w stosunku do poprzedniego koszyka - w tym roku jest to po prostu warkocz wypleciony z sześciu papierowych rurek, zamocowany do brzegów koszyka i pomalowany równo z resztą. Koszyczek jest mały i lekki, dlatego do środka rączki nie dałam drucika - mimo to sprawdza się dobrze i nie wygina pod ciężarem koszyczka, nawet z zawartością ;)


Zrezygnowałam też już całkowicie z malowania bejcą czy lakierobejcą, a stało się tak z prostej przyczyny - "zapachu" owego malowidła, który był nie do wytrzymania ;) Być może nie jest to regułą, a po prostu mnie nie udało się trafić do tej pory na dobrą bejcę, ale tak czy inaczej zraziłam się nieco i teraz używam farb i pigmentów. Koszyczek AD 2015 pomalowaliśmy farbą emulsyjną do ścian zabarwioną delikatnie brązowym pigmentem (dwie warstwy) i wykończyliśmy bezbarwnym lakierem akrylowym do drewna (również dwie warstwy).


Z powodu małych rozmiarów do koszyczka nie zmieściło się wiele, ale przecież nie chodzi o ilość, a o symbol :) W związku z tym zapakowaliśmy trochę rzeżuchy zasianej w zakrętce od słoika po dżemie, kawałeczek kiełbachy i pół kromki chleba, a także (uwaga, uwaga!) - jajko kolorową pszczołę, pomalowana przepięknie przez M. ;) Całość zwieńczyła serwetka z zającem wyhaftowana (podobno) przeze mnie w moich młodzieńczych latach ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz