No, to tylko z moich samozachwytów, a teraz przejdźmy do właściwej historii ;)
Historia zaczęła się od tego, że obiecałam M., miłośnikowi dobrej kawy, filiżanki do espresso. Ale, jak to w życiu bywa, mijał dzień za dniem, a czasu na pójście do sklepu i znalezienie czegoś naprawdę ciekawego i oryginalnego jak nie było tak nie było. Z pomocą i inspiracją przyszedł sam M. pokazując mi zdjęcie tej filiżanki.
http://www.rapha.cc/eu/en/shop/espresso-cup-%26-saucer-set/product/CUP01XXWHTXXX |
Nie powiem, żeby było łatwo, bo moja cierpliwość kilka razy podczas całego "procesu twórczego" była wystawiana na próbę, ale wytrwałam - było warto. "Bazę" stanowiły zwykłe, białe filiżanki do espresso z IKEA (razem ze spodeczkami oczywiście). Do malowania wykorzystałam farbki witrażowe do szkła, a właściwie jedną farbkę, tę w kolorze czarnym.
http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/00155394/ |
Malowanie farbkami witrażowymi polega na namalowaniu wybranego motywu na folii, a następnie odklejeniu go z niej i przyklejeniu w miejsce docelowe. Samo malowanie wymagało mnóstwo precyzji i co najmniej tyle samo cierpliwości. Filiżanki i spodeczki są małe, więc i napis musiał być dość drobny, a paski i zębatki w wykonaniu takiej perfekcjonistki jak ja oczywiście musiały być perfekcyjne, więc naprawdę nie było łatwo.
Mimo wszystko ten etap był prostszy od kolejnego, polegającego na przeniesieniu wzoru z folii na filiżanki. Paski okazały się nie być wcale tak perfekcyjne, jak myślałam, a napis Rapha kleił się i plątał. Z kółkami zębatymi było najmniej problemu :) Ostatecznie malunki udało się przenieść, a końcowych poprawek dokonałam już na filiżankach - przy wyrównywaniu pasków pomocna okazała się najzwyklejsza taśma malarska. Napisy i zębatki wymagały tylko kosmetycznych poprawek, więc tutaj poszło już gładko.
Kiedy wszystko było już właściwie gotowe, pojawiło się inne pytanie - czy farbka witrażowa wytrzyma mycie? I czy na przykład nie odklei się, kiedy filiżanka będzie nagrzewała się od swojej zawartości? Aby nie narażać się na stresy związane z ewentualnym zaprzepaszczeniem kilku godzin mojej pracy postanowiłam dla bezpieczeństwa spryskać spodeczki i filiżanki cienką warstwą bezbarwnego lakieru w sprayu. Dzieło zostało zwieńczone oczywiście przez... wypicie z niego espresso ;)
Z dedykacją dla M. :*
I dla Rafała Majki, trzymamy kciuki, żeby wygrał w tym roku Tour de Pologne ;)
Naprawdę prze kozacki jest ten komplet tych filiżanek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://decupogodzinach.blogspot.com/