piątek, 8 sierpnia 2014

Espresso cups - inspired by Rapha

Jestem absolutnie dumna z tych filiżanek :) :) :) Do ideału brakuje im naprawdę bardzo niewiele, włożyłam w nie całe mnóstwo wysiłku, a przede wszystkim serca i chwalę się Wam dziś nimi z naprawdę ogromną radością :)

No, to tylko z moich samozachwytów, a teraz przejdźmy do właściwej historii ;)


Historia zaczęła się od tego, że obiecałam M., miłośnikowi dobrej kawy, filiżanki do espresso. Ale, jak to w życiu bywa, mijał dzień za dniem, a czasu na pójście do sklepu i znalezienie czegoś naprawdę ciekawego i oryginalnego jak nie było tak nie było. Z pomocą i inspiracją przyszedł sam M. pokazując mi zdjęcie tej filiżanki.


http://www.rapha.cc/eu/en/shop/espresso-cup-%26-saucer-set/product/CUP01XXWHTXXX
Cena nieco przerażała, ale w głowie już zapaliła się żaróweczka, a ambicja skoczyła pod sufit ;) Jak nie kupić to może zrobić własnoręcznie? W końcu ja nie zrobię czegoś takiego? Oczywiście, że zrobię. No i zrobiłam. Z rozpędu od razu dwie sztuki, bo w końcu każdy wie, że o wiele przyjemniej pić kawę w dobrym towarzystwie :)


Nie powiem, żeby było łatwo, bo moja cierpliwość kilka razy podczas całego "procesu twórczego" była wystawiana na próbę, ale wytrwałam - było warto. "Bazę" stanowiły zwykłe, białe filiżanki do espresso z IKEA (razem ze spodeczkami oczywiście). Do malowania wykorzystałam farbki witrażowe do szkła, a właściwie jedną farbkę, tę w kolorze czarnym.

http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/00155394/
Kilka chwil poszukiwań w internecie i moja zapalona żaróweczka przerodziła się w całkiem konkretny pomysł na wykonanie własnej wersji filiżanek sygnowanych przez Rapha. Najpierw kilka prób "na sucho", czyli na kartce papieru, aby po chwili powstał konkretny już wzór paska, napisu i koła zębatego do naniesienia na filiżanki.


Malowanie farbkami witrażowymi polega na namalowaniu wybranego motywu na folii, a następnie odklejeniu go z niej i przyklejeniu w miejsce docelowe. Samo malowanie wymagało mnóstwo precyzji i co najmniej tyle samo cierpliwości. Filiżanki i spodeczki są małe, więc i napis musiał być dość drobny, a paski i zębatki w wykonaniu takiej perfekcjonistki jak ja oczywiście musiały być perfekcyjne, więc naprawdę nie było łatwo.


 Mimo wszystko ten etap był prostszy od kolejnego, polegającego na przeniesieniu wzoru z folii na filiżanki. Paski okazały się nie być wcale tak perfekcyjne, jak myślałam, a napis Rapha kleił się i plątał. Z kółkami zębatymi było najmniej problemu :) Ostatecznie malunki udało się przenieść, a końcowych poprawek dokonałam już na filiżankach - przy wyrównywaniu pasków pomocna okazała się najzwyklejsza taśma malarska. Napisy i zębatki wymagały tylko kosmetycznych poprawek, więc tutaj poszło już gładko.


Kiedy wszystko było już właściwie gotowe, pojawiło się inne pytanie - czy farbka witrażowa wytrzyma mycie? I czy na przykład nie odklei się, kiedy filiżanka będzie nagrzewała się od swojej zawartości? Aby nie narażać się na stresy związane z ewentualnym zaprzepaszczeniem kilku godzin mojej pracy postanowiłam dla bezpieczeństwa spryskać spodeczki i filiżanki cienką warstwą bezbarwnego lakieru w sprayu. Dzieło zostało zwieńczone oczywiście przez... wypicie z niego espresso ;)


Z dedykacją dla M. :*
I dla Rafała Majki, trzymamy kciuki, żeby wygrał w tym roku Tour de Pologne ;)

1 komentarz:

  1. Naprawdę prze kozacki jest ten komplet tych filiżanek :)
    Pozdrawiam
    http://decupogodzinach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń