W dalszym ciągu odpoczywając od papierowej wikliny wracam przynajmniej
na chwilkę do biżuterii :) A że przy okazji i oczywiście zupełnie
przypadkowo zbiega się to z czasem, kiedy róż, czerwień, miłość, lukier,
i płatki róż królują nad całym światem, dziś mam dla Was bransoletkę à
la Lilou w tymże klimacie ;)
Nie ma co chyba długo się rozwodzić, bo podobnych bransoletek było już
na blogu kilka. Ot, czerwony sznurek i zawieszka wprost tryskająca
walentynkowym nastrojem ;) Jedyną być może wartą zauważenia rzeczą jest
wiązanie sznurka jednym supełkiem, a nie dwoma, jak to bywa zazwyczaj.
Ale i takie wiązaniu widzieliście już wcześniej.
Nie, żebym od razu polubiła Walentynki... No ale cóż, komercja jak co roku przytłacza człowieka ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz